wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 6

-Witaj skarbie, gala się jeszcze nie...CO ONA TUTAJ ROBI! - krzyknęła Sue.
-Przyszłam  tutaj z koleżanką i przypadkowo spotkałam Harry'ego.
-Po pierwsze: przypadki nie istnieją,a po drugie: Ciebie o zdanie nikt nie pyta.Jeśli chcesz wyjść to w tamtą stronę. -  z sarkastycznym uśmiechem wskazała jej wyjście,po czym spojrzała oczekująco na Stylesa.Arianie nawet nie śniło się wyjść.



-Suzi,przecież miało Cię tu nie być...- powiedział delikatnym głosem.
-Miało,ale chciałam zrobić Ci niespodziankę! A Ty co? Wykorzystujesz okazje i zapraszasz tą idiotkę?!
-Daruj sobie i nie wyzywaj jej.
-Bronisz jej? Obiecałeś,że będziemy szczęśliwi,że się pobierzemy,będziemy żyć jak w bajce...obiecałeś....
-Bo tak będzie.
-Nie okłamuj sie,nigdy tak nie było i nie będzie.Ciężko ci przyznać się do zdrady? Ja cię kochałam człowieku, nie raz straciłeś moje zaufanie, ale ja przy tobie byłam,wierzyłam ci, wpatryłam się w ciebie jak w obrazek. - z jej oka popłynęła łza - A inni mnie ostrzegali, mówili abym się do ciebie nie przywiązywała.Byłam taka głupia i im nie wierzyłam.Byłeś dla mnie najważniejszy.Byłeś dla wszystkim.Jesteś moim powodem do życia...
-Susan ja cię kocham.Jestem najgorszym chłopakiem,ale przepraszam.Przepraszam za wszystko.
Zostań ze mną.Kocham Cię.
-Teraz mnie kochasz? Ups, trochę za późno się obudziłeś.


-Wybacz mi...albo odejdź..chociaż nie,nie odchodź.Nie mogę Cie stracić...ale z drugiej strony,jeśli masz cierpieć...-posmutniał.
-Zostanę z tobą, nie ma problemu.
-Co? Przed chwilą mówiłaś co innego.
-Zostanę, jeśli ona zejdzie mi z drogi.
-Przepraszam cię...nie wiedziałam,że jesteście parą.Ja..ja żałuje.Wybacz mu,to wszystko moja wina.Przepraszam...- Ariana spuściła głowę i ruszyła do wyjścia.


-Mówić to ty sobie możesz do woli.On też mówił.Wszyscy mówicie,ale nic nie robicie w tym kierunku. - podeszła do niej,złapała ją za nadgarstek,sięgnęła do kieszeni,z której wyjęła pistolet.Przyłożyła jej go do brzucha. - dlatego ja zaczne działać pierwsza..


***

- Ochrona! Proszę zabrać tę kobietę! - krzyknął Austin.
Susan pośpiesznie schowała broń do kieszeni płaszczu,którego jeszcze nie zdążyła zdjąć.
Ochroniarze otoczyli ją.Nie obyło się bez awantury.Po dłuższym czasie udało się im wyprowadzić sprawczynie.
-Aus,dziękuje ci.Gdyby nie ty, kąpałabym się we własnej krwi.
-Nie ma sprawy, każdy by tak postąpił.
Nagle odezwał sie smutny,niski głos.

-Wiecie co boli? Boli mnie to,że ona taka nie była.Jeśli coś by ci się stało to tylko moja wina...Co ja robię ze swoim życiem...


***


No i koniec! Mam nadzieję,że wam się spodobał.Do kolejnego x




5 komentarzy:

  1. Boże, co za idiotka z tej Susan. Jakaś chora psychicznie chyba xD
    Świetny rozdział :) Do następnego - @zosia_official

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział ale ta Susan to jakaś pojebana jest (sorry za wyrażenie) Zajebisty rozdział <3 Do zobaczenia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :*
    http://story-of-my-life-patrycja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Sue to jest niezrównoważona psychicznie O.o Rozdział super *.* Austin jaki awww <3

    OdpowiedzUsuń